Archiwum 05 sierpnia 2015


sie 05 2015 poszukiwanie pracy c.d.
Komentarze: 1

dziś byłam na rozmowie o pracę... nie koniecznie jest to co bym chciała robić w życiu... ale najgorzej nie płacą w porównaniu do innych ofert jakie otrzymałam no i ta jest generalnie najlepsza. No nie licząc tej, która była ,,przez maila" i telefonicznie ze wzg na odległość, ale tam spotkanie w 4 oczy będzie dopiero w ostatnim tyg sierpnia... zobaczymy co z tego wyjdzie ta praca mi najbardziej odpowiada... tak chciałabym ja wykonywać. No nie dość że jest bliżej, bardziej rozwojowa, za lepszą kasę i bardziej i bardziej-jak wyjdzie w realu się okaże... No ale jak to nie wyjdzie to będę już brała co dają.. a tego nie chcę, gdyż będę musiała dalej szukać pracy....

Ach...

Ale czego miałam się spodziewać, jeśli chce zmienić branżę. .... muszę się pomęczyć, pochodzić po rozmowach

 

A mój mąż nawet się dziś nie zapytał jak wypadła dziś rozmowa.... coś jest nie tak... tzn on nigdy nie ingerował w czyjeś życie-nawet moje... to mnie czasami bardzo irytuje, bo nie doradzi, nie podpowie...

ma bardzo mało empatii... ale go Kocham... ale czasami mam ochotę postawić sobie pytanie, czy na pewno? a może to tylko gorsze dni????

sie 05 2015 mąż mnie oszukał
Komentarze: 2

Przyłapałam go na tym...

Zresztą, czy mnie oszukał? A może nie powiedział całej prawdy? Miał ostatnio prywatne zlecenie. Skorzystał. Miał kolizję tego dnia-poszło z naszego ubezpieczenia (jechał służbowym).

Co się dziś okazało, miał tego dnia drugie ,,zarysowanie"? a właściwie mała część dachu ciężarówki ma dziurę-jak zobaczyłam na zdjęciu.

Jak mu powiedziałam, że wiem, on mówi, że nie chciał mnie martwić... Czy on jest na tyle ,,głupi" że ja się nie poznam jak taka kwota zniknie z rachunku???? Za szkodę...

Uzgadnialiśmy. Mówimy sobie wszystko... już nie raz. A on przede mną ukrywa, że miał kolizję. Zna mnie, ja nie cierpię czegoś nie wiedzieć... a tego nie wiedziałam:( dowiedziałam się całkowicie przez przypadek... jak by mi powiedział, no nie powiem, że byłabym szczęśliwa, ale na pewno mniej bym się przejmowała niż teraz....

Bo teraz powstaje pytanie co on jeszcze przede mną ukrywa? Mam go zacząć kontrolować? ja mu ufam, czy ufałam?

Pomyśleć,że taka rzecz, a wzbudziła we mnie niesamowite emocje, podejrzliwość...

Nie powiem, żeby mój mąż był wylewny. Często mu mówię, że wolę szczerą prawdę, aby mi wszystko mówił...

 

Mam wrażenie, że ostatnio jest coś nie tak między nami.... Czy się mylę? Czy to zła intuicja? Czy to tylko moje wyobrażenia ?

sie 05 2015 życie w bloku
Komentarze: 0

Od kilku lat mieszkam w bloku. Wychowaliśmy się w domu....

zmieniałam przez 8 lat mieszkanie 4 razy, 3 razy osiedla a nawet miasta....

Mieszkania w woj. Mazowieckim. Moje spostrzeżenia:

Mieszkanie w mieście (wg internetu) w którym mieszka 77102 osoby. W samym centrum z mega niskim czynszem, kawalerka ,,dawnego typu". Bez rewelacji wyporządzona....

Mieszkanie wynajmowaliśmy od starszych ludzi, na pierwszym piętrze. Ludzie w klatce pomocni, starsi, zagadali, zapytali, ale nie byli wścibscy. Miałam wrażenie, że jak by zaszła potrzeba to by pomogli. Tam mieszkaliśmy około roku.

kamienica.jpg

Później przeprowadziliśmy się do miasta której dzielnica wynosi ok 109 062... Mieszkaliśmy na ostatnim pietrze: 7. Wynajmowaliśmy z wcześniej nie znaną nam parą mieszkanie ok 55 m2. Para, nie długi czas a nawet nie pamiętam jak się nazywała ona... widziałam średnio miesięcznie 2-5 razy. Praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy, omijaliśmy się można powiedzieć... Bardzo specyficzni...
Mieszkaliśmy tam ok 2 lat.

Później to samo osiedle-właściwie blok w blok, klatka w klatkę. Kawalerka ok 32 m2. Cena ok, standard jak na nowe osiedle no nie za bardzo-powstawiane stare meble no i ogólnie w niskim stanie.


Co o osiedlu mogę powiedzieć: nikt nikogo nie znał. Część osób powiedziało sobie dzień dobry w windzie i tyle... nawet mamuśki na placu zabaw ze sobą nie rozmawiały-siadały od siebie jak najdalej.

osiedle.jpg

Po czasie wynajmu zakupiliśmy sobie mieszkanie na osiedlu z lat 80 4 piętrowe osiedle ilość osób w mieście:51169.

Tu ,,starzy" mieszkańcy wiedzą kto pierdnie, kto się wprowadził, a kto wyprowadził, kto się rozwiódł, a kto zdradza. W każdej klatce znajdzie się jakieś czujne oko (około 10% społeczeństwa), które wie wszytko, ale jak co do czego to nie widzi nic. Najczęściej mają psa który przez większość czasu jest na spacerze. Chcą wiedzieć o Tobie wszystko. Później powtarzają to wszystkim, opowiadając o sobie dosłownie wszystko, przez choroby, małżeństwo, dzieci i ich małżeństwa... Chcą Cię zaprosić na kawę (a różnica wieku typu babcia:wnuczka).

Inni  (około 50%)na klatce kulturalnie odpowiedzą/powiedzą dzień dobry. Zagadają o pogodzie. Na ulicy Cię poznają, czasami zagadają. Bez zbytniego spoufalania, ale jak by się ,,zagadało" to byłoby inaczej... Natomiast jednak wiek tych osób jest 40+.

Jeszcze inni (około 10%) są nowi. Obserwatorzy tak jak ja. Odpowiedzą ,,dzień dobry" uśmiechną się. Najczęściej to młodzi ludzie. Których wiecznie nie ma w domu-wiadomo praca, dzieci itp. Ale oni są najbardziej uprzejmi, nie inwazyjni, ,,nie szkodliwi" nie trzepią dywanów przez okno:)

Pozostałe 30% osób to osoby, które raz powiedzą raz nie dzień dobry na klatce-i nigdzie więcej. Mają swój świat. Nie koniecznie mili... Nie do końca potrafią współżyć z innymi-to właśnie oni trzepią dywany :P

Na osiedlu-wszędzie ktoś z kimś ,,plotkuje":) ktoś z kimś zagada, ktoś komuś powie dzień dobry. Jak jesteś nowy to widzisz te spojrzenia, obserwacje. Obserwują Ciebie, Twoich bliskich a nawet gości-mimo że wszyscy swoim wyglądem wtapiają się w tłum.

Na placu zabaw. Sami ,,starzy" mieszkańcy. Na ławce czasami miejsca nie ma tyle Pań około 30-40 lat plotkujących-dosłownie na pół placu zabaw. Na kolejnej ławce 2-3 starsze babcie które ze sobą rozmawiają. A na pozostałych ławkach: nowi. Po jednej osobie na ławce, czasami po dwie -ale oddalone od siebie tak, jakby po środku trędowaty siedział (miejsce puste). Raczej unikają siebie na wzajem. Nie nawiązują kontaktów, są nie ufne.

blok.jpg

A wychowałam się w domu, miejscowości około 200 osób. Wszyscy wszystkich znali. Jak się komuś paliło, to każdy biegł pomóc, a nie się gapić. Sąsiad sąsiadowi pożyczał ,,wszystko". Niejednokrotnie sąsiadka się mną opiekowała (za darmo!), moja mama również często sąsiadom (również dalszym) pomagała czy w kwestii dzieci czy innych. Jak kasy w domu zabrakło, a do bankomatu kawałek sąsiad sąsiadowi pożyczał. Nikt się nie rozliczał, nie oddawał z nawiązką .. To były piękne czasy- które w moich stronach są do dziś... może trochę mniej, ale są... Chciałabym tamtych czasów... tamtej mentalności... i tam pracy, a wrócę.

wieś.jpg                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                a teraz człowiek człowiekowi wilkiem...

wilk.jpg




Dlatego ja nie stanę się wilkiem... dlatego jestem jak ta Pani w czerwonej sukience....


wilkna człowieka.jpg